Moja przygoda z fotografowaniem żywności zaczęła się, gdy wraz z ukochaną uruchomiliśmy stronę Dorota w Kuchni. Był to pierwszy krok do tego, aby moje zdjęcia, a jej potrawy wyglądały jeszcze lepiej i smaczniej.
Począwszy od najprostszych elementów wyposażenia studenckiej kuchni – deski z IKEA, talerzy z marketu i kilku lamp tworzyliśmy pierwsze aranżacje. Początkowo najważniejszym aspektem było pokazanie w czytelny sposób tego, co ugotowała Dorota. Z każdym kolejnym daniem aspiracje rosły, a zdjęcia stawały się bardziej apetyczne.
Za tła zaczęły służyć nam coraz bardziej absurdalne przedmioty, 20kg kostka brukowa, która wygląda jak blacha, deski kupione w markecie budowlanym, oraz papiery i kartony.
Oczywiście stół ogrodowy i naturalne światło spisuje się najlepiej i nie wymaga żadnych ulepszeń, lecz w zimowe dni zmuszeni byliśmy wyposażyć się w studyjne lampy, a domowy salon zamienić na studio fotograficzne.
Dzięki zaangażowaniu rodziny i przyjaciół, powstają kolejne aranżacje, a nasz asortyment gadżetów kuchennych rośnie każdego dnia.
Z przyjemnością odkrywam, jak operować światłem na obiektach znacznie mniejszych niż ludzkie postaci, oraz jak dobierać światło, kolory, tło.